Rząd w cyniczny sposób wykorzystuje ideę referendum do kolejnego podziału społecznego

W niedzielę w Kielcach, przed 103. rocznicą Bitwy Warszawskiej przedstawiciele Polskiego Stronnictwa Ludowego zorganizowali marsz okolicznościowy upamiętniający m.in. bohatera ruch ludowego Wincentego Witosa.

"Bitwa Warszawska jest jedną z bitew, które zadecydowały o losach świata. Zadecydowała o wolności Polski w latach dwudziestych i budowaniu odrodzonej Rzeczypospolitej po odzyskaniu niepodległości. Niebagatelną, a dla nas najważniejszą rolę w tej walce odegrał Wincenty Witos, który stanął wówczas na czele Rządu Obrony Narodowej, który uratował Europę i świat od bolszewizmu" - powiedział w Kielcach szef ludowców Władysław Kosiniak-Kamysz.

Dodał, że Polskie Stronnictwo Ludowe jest "depozytariuszem tradycji niepodległościowych". "W wyborach będziemy walczyć, o to, żeby tradycja, historia, kultura miała godne miejsce i w szkole i w życiu publicznym, żeby nikt jej nie zawłaszczył i nie wykorzystywał do partyjnych celów. Jesteśmy przekonani, że jeżeli my będziemy sprawować władzę, to każdy z was będzie czuł się gospodarzem w Polsce. Nikt nie będzie odsądzany od zdrajców, od gorszego sortu" – mówił.

Odnosząc się do zbliżającego Święta Wojska Polskiego oraz kwestii bezpieczeństwa zaznaczył, że jednym z głównych postulatów komitetu Trzeciej Drogi jest, aby "nie tylko kupować sprzęt wojskowy za granicą, ale 50 proc. tego sprzętu powinno być produkowane w Polsce".

"Będziemy dbać też o to, żeby Wojsko Polskie, którego święto będziemy obchodzić 15 sierpnia, a dzisiaj jest tak ważne w kontekście zapewnienia bezpieczeństwa Polski, było dobrze finansowane, jak najlepiej uzbrojone, docenione i szanowane" - zaznaczył.

Szef PSL mówił, że w "kuluarach sejmowych krążą nieoficjalne informacje, że na stanowisko ministra obrony Narodowej miałby wrócić Antonii Macierewicz".

"To najgorsze co się by mogło wydarzyć. Macierewicz, który zrobił bardzo dużo złego, choćby zerwał kontrakt na śmigłowce wielozadaniowe (Airbus H2250M Caracal). Dziś mielibyśmy śmigłowce w Polsce, a z offsetu byśmy mogli je produkować w naszym kraju, a nie tylko uzależniać się od zakupów zewnętrznych" – mówił.

"Jesteśmy za modernizacją armii, jesteśmy za tym, żeby kontrakty były utrzymane i tym się też różnimy od innych środowisk politycznych. My uważamy, że zrywanie kontaktów wojskowych, czy energetycznych po każdej kadencji, jak przychodzą następcy, jest po prostu bez sensu, bo my nigdy tej armii nie zmodernizujemy, nigdy nie doprowadzimy do pełnej niezależności energetycznej, jeżeli będziemy zrywać poszczególne kontrakty" – powiedział.

Kosiniak-Kamysz poinformował także, że liderem listy wyborczej Polskiego Stronnictwa Ludowego i całej Trzeciej Drogi w województwie świętokrzyskim będzie poseł Czesław Siekierski. Zaznaczył, że na świętokrzyskiej liście znajdą się doświadczeni parlamentarzyści, samorządowcy, a prezentacja wszystkich kandydatów "nastąpi w najbliższych dniach".

Zdaniem szefa PSL "kampania będzie niestety nierówna i nieuczciwa". Dodawał, że "instytucje publiczne, spółki skarbu państwa, cały aparat władzy będzie wykorzystany do celów promocyjnych tylko i wyłącznie jednej formacji" - mówił.

Kosiniak-Kamysz był także pytany o kolejne pytanie referendalne, które w niedzielę przedstawił premier Mateusz Morawiecki i będzie ono brzmiało: Czy popierasz przyjęcie tysięcy nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, zgodnie z przymusowym mechanizmem relokacji narzucanym przez biurokrację europejską?

Zdaniem szefa Ludowców "rząd w cyniczny sposób wykorzystuje ideę referendum do kolejnego podziału społecznego". "Pytanie, które jest dzisiaj prezentowane, zostało już dawno rozstrzygnięte. Polacy nie chcą mechanizmu relokacji. Żadne polityczne środowisko o tym nie mówi" – powiedział lider PSL, dodając, że kolejne pytania mają być machiną do robienia kampanii wyborczej.

"Chodzi również o to, żeby finansowanie kampanii szło z dwóch źródeł, bo kampania wyborcza ma ograniczenia finansowe i każdy komitet musi bardzo skrupulatnie się rozliczać, a w kampanii referendalnej jest zasada +róbta co chceta+. Oni (Zjednoczona Prawica) mają setki milionów złotych, które będą chcieli wpompować w tę kampanię i pod płaszczykiem kampanii referendalnej będą wpompowywać pieniądze w kampanię swoich kandydatów" – dodał szef ludowców. (PAP)

Autor: Wiktor Dziarmaga

wdz/ mark/