Inspekcja weterynaryjna likwiduje ognisko rzekomego pomoru drobiu w pow. kieleckim
W ognisku choroby w gospodarstwie na terenie gminy Mniów wybito około 28 tys. sztuk drobiu. „Straty szacujemy na około milion złotych” – powiedział PAP Powiatowy Lekarz Weterynarii w Kielcach Jarosław Sułek. Dodał, że obecnie unieszkodliwiane są odpady – ściółka i odchody.
Jak zaznaczył, w tej samej miejscowości pojawiło się podejrzenie kolejnego ogniska choroby. „To niewielka, niekomercyjna hodowla. Czekamy na wyniki badań, które poznamy jutro” – zapowiedział Sułek.
Obecnie obszar objęty restrykcjami obejmuje gminę Mniów i północną część powiatu kieleckiego. Na mocy rozporządzenia wojewody świętokrzyskiego wyznaczono dwie strefy: zapowietrzoną (3 km od ogniska) oraz zagrożoną (kolejne 7 km). W sumie inspekcja weterynaryjna monitoruje teren o promieniu 10 km.
„Od wczoraj nasi inspektorzy, wspierani przez lekarzy z innych powiatów, prowadzą kontrole we wszystkich gospodarstwach” – poinformował Sułek. „Sprawdzamy obecność drobiu, jego stan zdrowotny, pochodzenie oraz zabezpieczenie paszy” – zaznaczył.
Na obszarze objętym restrykcjami obowiązują zakazy organizowania wystaw i pokazów drobiu oraz transportu zwierząt bez zgody inspekcji. Wyjątek stanowi przewóz do rzeźni – w takim przypadku konieczne jest uzyskanie specjalnych zezwoleń. Inspekcja potwierdziła, że drób z hodowli w Mniowie trafił do województwa łódzkiego i powiatu koneckiego. W pow. koneckim stwierdzono już wtórne ognisko, które zostało zlikwidowane. „Co do Łódzkiego, czekamy na potwierdzenie, ale służby weterynaryjne zostały już powiadomione” – dodał Sułek.
„Wirus przenosi się przez pył, odchody i wydzieliny. Dlatego apelujemy o przestrzeganie zasad bioasekuracji: drób powinien być zamknięty, osoby wchodzące do kurników muszą zmieniać odzież, obuwie i myć ręce. Osoby postronne nie powinny mieć wstępu do gospodarstw” – powiedział inspektor.
Jak zapewnił, wirus nie stanowi zagrożenia dla ludzi. „Mięso drobiowe z terenów objętych ograniczeniami jest bezpieczne do spożycia, pod warunkiem że spełnione zostaną wszystkie procedury” – zastrzegł. Każdorazowo wymagane są zgody powiatowego lekarza weterynarii, a zwierzęta przed ubojem są badane. Wystawiane są też świadectwa zdrowia oraz dokumenty łańcucha żywnościowego.
W strefie 10-kilometrowej znajduje się kilkanaście hodowli komercyjnych i liczne przydomowe. Powiatowy lekarz weterynarii zwrócił uwagę, że walka z rzekomym pomorem drobiu wymaga dużego zaangażowania władz lokalnych i służb - m.in. policji oraz straży PSP i OSP. „To duży wysiłek i sprawna współpraca. Padłe ptaki przewożone są do zakładów utylizacyjnych w zaplombowanych pojazdach z eskortą policyjną. W razie wypadku na trasie informowany jest powiatowy lekarz weterynarii, który koordynuje dalsze działania” – zwrócił uwagę Sułek.
Jeśli do końca maja nie zostaną wykryte nowe przypadki, inspekcja ogłosi opanowanie sytuacji. „Jesteśmy dobrej myśli” – podsumował powiatowy lekarz weterynarii.
Od 13 maja w gospodarstwach komercyjnych obowiązuje szczepienie kur i indyków przeciwko rzekomemu pomorowi drobiu. Reguluje to rozporządzenie ministra rolnictwa, które zobowiązuje fermy drobiu do stosowania wzmocnionych środków bioasekuracji, chroniących ptaki przed chorobami zakaźnymi.
Rzekomy pomór drobiu (ND – Newcastle Disease) to jedna z najbardziej powszechnych i wysoce zaraźliwych chorób drobiu. Śmiertelność u zakażonych zwierząt może dochodzić nawet do 100 proc. Wirus roznosi się drogą kropelkową - zarówno przez układ oddechowy, jak i pokarmowy. Okres inkubacji wynosi 2-15 dni. Choroba nie podlega leczeniu i jest zwalczana z urzędu. Po stwierdzeniu choroby, stado drobiu jest likwidowane. (PAP)
wdz/ pad/
